9.06.2019

#4 Teraz twój ruch... (Nafla)

fluff / smut

Miałaś inne plany na ten wieczór, a nawet całą noc wyobrażałaś sobie inaczej. Nie przypadkiem miałaś na sobie czerwoną sukienkę, a pod nią nowy komplet koronkowej bielizny, nie na darmo założyłaś buty na obcasie, choć na co dzień wolałaś trampki. Zdecydowałaś się nawet na mało wygodne pończochy, a wszystko uzupełniłaś skórzanymi podwiązkami z ćwiekami, szerokim czarnym pasem i swoją ulubioną kurtką z naszywkami i również nabijaną ćwiekami. Niestety plany legły w gruzach. Nie zaszczycił cię nawet dłuższym spojrzeniem. Zwyczajne: "Nie mam czasu" i później kilka fotek na instastory musiało ci wystarczyć. Miałaś ochotę roztrzaskać telefon o ścianę – nie zrobiłaś tego. Miałaś wywalić buty do kosza, przebrać się w dres i oglądać seriale i jeść lody, ale wylądowałaś przed klubem, gdzie często spotykaliście się ekipą. To były dobre czasy.
Selekcję na wejściu przeszłaś bez problemu. Kurtkę zostawiłaś w szatni i od razu przeszłaś na główną salę. Muzyka grała tak, by nie utrudniać rozmów, ale by można było swobodnie bawić się przy jej dźwiękach. Przy barze kręciło się kilka osób, więcej osób okupowało parkiet i stoliki, nawet loże vipowskie były już zajęte. Usiadłaś przy kontuarze. Zaczęcie wieczoru od kilku drinków wydawało się idealną opcją.
Pierwsze dwa kieliszki wypiłaś w ciągu 20 minut. To był dobry początek. Kolejnego zamówionego drinka chciałaś mieć na dłużej. Upijałaś powoli jego zawartość i obserwowałaś salę. Ku uciesze wielu mężczyzn na parkiecie kusząco wiło się kilka dziewcząt, inne stały na uboczu i szeptały między sobą. Impreza się rozkręcała. Ale na taniec byłaś jeszcze zbyt trzeźwa.
Odwróciłaś się w stronę barmana, gdy uprzejmie zakomunikował, że masz drinka, a po twoim pytani od kogo wskazał na mężczyznę przechodzącego przez salę w stronę loży vipowskich. Zmierzyłaś go wzrokiem, ten typ facetów rozpoznawałaś już świetnie, za dużo miałaś do czynienia z raperami. On liczył, że się uda. Ty wiedziałaś, że nie zostaniesz niewinną ofiarą – to już nie ten wiek, nie to doświadczenie. Nie sądziłaś, że akurat nadarzy się taka okazja na dobrą zabawę, ku uciesze własnej kobiecości. Szkoda było by zmarnować wieczór.
Poczekałaś, by odwrócił się w twoją stronę sprawdzając, czy przyjęłaś drinka. Delikatnie zanurzyłaś usta w słodkim i mocnym napoju, upiłaś łyk i oblizałaś usta sekundę później przygryzając dolną wargę. Udało mu się, trafił w twój gust z tym napojem, ale to nie gwarantowało taryfy ulgowej.
– Mam prośbę, ile osób siedzi w tamtej loży? – zwróciłaś się do barmana i wskazałaś w kierunku konkretnego stolika. – Prosiłabym o dwie kolejki shotów krwawej mary dla tamtej ekipy.
Czekałaś na reakcję, gdy obsługa sali dotarła do stolika serwując chłopakom twoje zamówienie. Uśmiechnęłaś się pod nosem dopijając resztę drinka. Zwolniłaś miejsce, by przenieść się bliżej parkietu.
– Zatańczymy? – zagaił jakiś facet, nie odmówiłaś, chociaż niekoniecznie byłaś nim zainteresowana, jednak można to było wykorzystać. Wybrałaś miejsce, które było dobrze widoczne z loży. Przymrużone oczy, hipnotyzująca muzyka i ruchy, jak w transie. Twój partner był oczarowany, a ty świetnie się bawiłaś. Następna piosenka miała byś już twoim solowym popisem, nieprzerwanym transem. Czułaś na sobie intensywne spojrzenia. Zerknęłaś w stronę stolika, właśnie odstawiali kieliszki, mówili o tobie.

Z uśmiechem na ustach zeszłaś z parkietu. Byłaś spragniona. Poprawiłaś sukienkę, odgarnęłaś włosy zagarniając z jednej strony kosmyki za ucho. Powolnym krokiem ruszyłaś w stronę baru.
– Krwawa Mary, czy Sex on the beach?
– French Kiss, albo Ms.Monroe – odpowiedziałaś odwracają się za siebie, bo stamtąd padło pytanie. Widziałaś, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi. W końcu mogłaś przyjrzeć mu się lepiej. Był od ciebie niższy, ale przystojny. Łuki brwiowe z kolczykami i interesująca woń perfum.
– Wybieraj, ja stawiam.
Zrobiłaś krok w jego stronę, jego twarz znajdowała się mniej więcej na wysokości twojego biustu, taka zasługa 10 cm obcasów.
– Sex on the beach brzmi obiecująco, ale zacznijmy od French Kiss, ale najpierw, co powiesz na towarzyszenie mi w Rainbow Walley (kolejka tęczowych shotów)?
Oboje zajęliście miejsca przy kontuarze, a przed wami barman postawił rządek kieliszków z kolorową zawartością.
– Wypijmy za interesującą znajomość – skomentowałaś sięgając po kieliszek. – Joanne – przedstawiłaś się – ale możesz mówić mi Jo.
– Nicholas, albo Nafla, co wolisz – odpowiedział.
Pierwsze kieliszki zostały opróżnione.

Dziwne napięcie pomiędzy wami, było tak wyczuwalne i ciężkie, że zdawało się, że można by je ciąć nożem. Mimo to nie dawałaś się ponieść chwili, chciałaś mieć wszystko pod kontrolą, a przynajmniej czuć, że nic cię nie zaskoczy.
– Tańczysz? – przechyliłaś głowę pytająco wpatrując się w swojego towarzysza.
– Nie
– Więc zrobisz wyjątek – zeszłaś z krzesełka i pociągnęłaś go za rękę wprost na parkiet.
Taniec w duecie, chociaż solo dawał spore możliwości. Melodia płynęła swobodnie, wiele osób wirowało w jej rytm. Obróciłaś się tyłem, a jego ręce wylądowały na twoich biodrach. Tak, jak przewidziałaś. Bliskość była wystarczająca. Poczułaś, że mu się podoba. Skłamałabyś, gdybyś powiedziała, że tobie się nie podoba.

– Dzięki za taniec – szepnęłaś mu do ucha muskając je delikatnie ustami.
– Co powiesz na zmianę miejsca imprezy? Więcej przytulnej przestrzeni i alkohol bez limitu.
– Prowadź.

Studio każdego rapera to jego królestwo, nie inaczej było w tym przypadku. Azyl Nicholasa prezentował się przyjemnie, w kolorach jakie lubiłaś, ze skórzaną sofą i fotelami, a do tego barkiem pełnym alkoholi rożnego rodzaju. Nie pytając sięgnęłaś po jedną z butelek, odkręciłaś i napiłaś się z gwinta. Zaskoczyłaś go. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
– Powiedzmy sobie szczerze, że pozory mogą mylić.
– Pozwolisz poznać wszystkie swoje "ja"?
– Jeśli dobrze to rozegrasz...
Odstawiłaś butelkę na stolik, podeszłaś bliżej i nachylając się znacząco zdjęłaś szpilki. Różnica wzrostu zmniejszyła się.
– Kontynuujemy zabawę? – Sięgnęłaś ponownie po butelkę, ale nie zdążyłaś jej chwycić. Wylądowałaś w ramionach Nicka. Teraz wyraźniej poczułaś jego perfumy.
– Pamiętaj, że ty rozpoczęłaś tę grę...
– I dalej to dalej ja rozdaję karty...
Musnęłaś jego usta, wskazującym palcem wędrując po jego torsie zatrzymując się przy klamrze paska. Czułaś, jak wszystkie jego mięśnie napinają się. Czasem zastanawiałaś się, jakie myśli kłębią się w głowie mężczyzny, gdy to kobieta rozdaje karty i kontroluje sytuację. Dłonią zaczęłaś delikatnie przesuwać po jego kroczu. Stawał się, co raz twardszy.
– Jaki jest prawdziwy Nafla? Czy ten z MV, czy może ma inną twarz? – zachichotałaś i kolejny raz musnęłaś jego usta. Nie wytrzymał. Przyciągnął cię, byś poczuła, jak twardy jest jego członek. Posadził cię na stoliku, podwijając sukienkę.
– Koronkowa bielizna?
Nie odpowiadając i nie czekając sama zdjęłaś całkowicie sukienkę. Dając tym samym odpowiedź na jego pytanie. Zaczął pocałunkami wędrować od twoich piersi, ku dolnym partiom ciała. Odsunął materiał majtek i bez słowa wsunął dwa palce. Jęknęłaś zaskoczona.
– O tak, chcę cię słyszeć – nie przestawał penetrować cię palcami.
Myślałaś już tylko o tym, by pójść o krok dalej, by poczuć go w sobie. Złapałaś jego dłoń, stopując zabawę i własną przyjemność i zsunęłaś się ze stolika. Klęknęłaś przed nim rozpinając mu pasek i spodnie. Oblizałaś znacząco usta, gdy spodnie i bokserki wylądowały na podłodze. Językiem drażniłaś się z nim, a chwilę później wzięłaś go w usta. Nicholas westchnął ciężko, czyli dobrze ci szło.
– Skarbie...
Był blisko, bardzo blisko. Poczułaś, jak się spiął, a po chwili wypełnił twoje usta. Przełknęłaś wszystko, oblizując usta na koniec i podnosząc się z podłogi. Wyglądałaś na zadowoloną z siebie.
Złapał cię za szyję, wpijając się w twoje usta napierał na ciebie sprawiając, że musiałaś się cofać. Pchnął się na sofę, szybko pozbywając się twojej bielizny. Oboje byliście już nadzy.
– Chcę cię poczuć – wyjęczałaś.
– Jesteś taka słodka – Oblizał swoje palce, które penetrowały cię przez chwilę. I wszedł w ciebie swoim twardym członkiem. – I taka mokra i ciasna.
– O tak, błagam...

Poczułaś jak orgazm rozlewa się po całym twoim ciele. Nafla doszedł tuż po tobie. Poczułaś ciepło wewnątrz siebie. Drżałaś. Pocałował cię namiętnie, ściągnął koc leżący na oparciu sofy i kładąc się obok ciebie, okrył was oboje.
– Mogłabym się zakochać – wyszeptałaś.
– Ja chyba się zakochałem – odpowiedział całując twój kark, przyciągając cię bliżej. Czułaś jego nagie ciało, jego ciepło i przyśpieszone bicie serca. Podobało ci się to. Jego ciepły oddech na karku przyprawiał cię o drżenie, podobnie jak dłoń spoczywająca na twoim podbrzuszu.
– Więc, pamiętajmy, aby to powtórzyć.
Kolejny raz pocałował cię w kark.
– Koniecznie, bo nie odkryłem jeszcze wielu miejsc na twoim ciele...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Hanchesteria